-Auto!-krzyknęłam przestraszona, patrząc na Kuna bezradnie, dalej siedząc na tym przeklętym krześle!
-Dla mnie lepiej, rozprawię się z tym dupkiem.-popatrzył na mnie z miną dosłownie nie wyrażającej nic oprócz złości, przestraszyłam się i to nie na żarty, wiedziałam jaki Patryk jest niebezpieczny i, że może zrobić coś mojemu przyjacielowi. Wsłuchaliśmy się w kroki, które było słychać co raz głośniej. Popatrzyliśmy się na siebie i drzwi się otworzyły. Czułam jak serce podchodzi mi do gardła.
-Kto to jest?!-krzyknął zdenerwowany Patryk na widok Aguero. Bez namysłu rzucił się na niego z pięściami, krzyczałam i błagałam go, jednak na marne. Mężczyźni zaczęli się szarpać, na początku wygrywał Patryk, jednak później zaczął przeważać Sergio. Nawet nie zauważyłam, że dalej miał w ręce nóż, pod wpływem emocji, użył go wbijając ostre narzędzie w bok Patryka. Tracąc równowagę zraniony uderzył w okno przybite starymi deskami, które po chwili pękły, a mój oprawca wypadł przez nie prosto na kamienie, które tam leżały.
-O mój Boże. Kun! Zabiłeś go!-rozpłakałam się pod wpływem emocji, które od paru dni we mnie buzowały.
-Przynajmniej nic ci nie zrobi.-odpowiedział zdezorientowany, zauważyłam, że jeszcze nie pojmował co się przed chwilą stało. Podniósł przyrząd, którym jeszcze przed chwilą zabił mężczyznę. Rozciął sznur, którym zostałam przywiązana i mocno mnie przytulił. Tak, tego mi właśnie było trzeba, ciepła...którego nie czułam już od tak dawna.
-Sergi...-podniosłam wzrok na jego oczy, które przepełniała nienawiść do Patryka.
-Tak, siostrzyczko?-dużo razy tak mnie nazywał, zawsze się w tedy uśmiechałam. Lecz teraz nie umiałam, za bardzo się bałam.
-Co z nim zrobimy?-zapytałam ponownie zalewając się łzami.-Boję się, nie chce żebyś przeze mnie poszedł do więzienia. Zniszczyłam ci karierę! I jeszcze do tego te rany...-krzyknęłam zapłakana wskazując na przecięty łuk brwiowy i podbite oko piłkarza,
-Cii...-przeczesał moje włosy palcami, wypuścił mnie z uścisku, złapał za ramiona i popatrzył mi w oczy, po czym kontynuował.-Po pierwsze, zaraz zadzwonimy na policję, a po drugie, nie zniszczyłaś mi żadnej kariery...Zrobiłem to, bo cię broniłem. I w cale tego nie żałuje. A te rany? Kiedyś i tak się zagoją.-uśmiechnął się do mnie po czym znowu mocno przytulił. Wreszcie byłam bezpieczna...
***
-...po-potem dał mi narkotyki i... i straciłam przytomność.-rozplakalam się i przytulilam do Kuna. Byliśmy na komisariacie, musiałam zeznawać, to nie było takie proste, z każdym słowem łzy leciały mi co raz szybciej i było ich co raz więcej. Sergio cały czas trzymał mnie za rękę. Zadzwonilismy na policję, która przyjechała po dwudziestu mintutach... Karetka wzięła Patryka i to chyba był ostatni raz kiedy go zobaczyłam. Przez cały czas łzy same wpraszaly się na moje policzki przez co, musiałam co chwilę je wycierac. Po zabezpieczeniu przez policję dowodów pojechaliśmy na wspomniany komisariat i jak już mówiłam zeznawalam. Później kazali mi wyjść, bo przesłuchiwany miał być mój "braciszek". Siedziałam załamana na krześle i piłam wodę, którą zaraz po moim wyjściu z sali dała mi pani policjantka.
-Yhm.. przepraszam?-wstałam, otarlam łzy i podeszłam do pani, która sprzatala korytarz.-Mam prośbę.-usmiechnelam się lekko do starszej kobiety. Ona popatrzyła tylko na mnie życzliwie i czekała aż będę kontynuować, tak też zrobiłam.-Czy mogłabym pożyczyć telefon, aby zadzwonić?-spytalam niepewnie.
-Jasne, dziecko.-poslala mi ciepłe spojrzenie po czym podała mi swój telefon. Chciałam zadzwonić do Marca. Usłyszeć jego głos, poczuć się jak bym była obok niego.
***
-Kto dzwoni?-zapytał Marca Suarez widząc, że odezwała się jego komórka.
-Nieznany...-patrzył na ekran drapiąc się po głowie.
-Odbierz!-krzyknął Dani z kuchni.
-Aaa, to teraz słyszysz? Ale jak na treningu wołałem żebyś podał to nagle ogłuchłeś.-zaśmiał się Marc.-Dobra odbieram.-przeciągnął zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha.
-...
-Aniela?! Gdzie jesteś?! Zaraz tam przylece!-tak, wreszcie! Wreszcie będzie mógł ją zobaczyć! Kiedy tylko usłyszał jej głos serce zaczęło bić mu szybciej, a usta co raz bardziej się poszerzały tworząc szeroki uśmiech na jego twarzy.
-...
-Nie! Przyjadę! Muszę cię zobaczyć! Pa.-nie mógł uwierzyć, ale jak to mogło się stać? Cały czas myślał nad tym kto jej pomógł, a może sama uciekła? Wiedział, że na pewno dowie się wszystkiego w swoim czasie.
-...
-Chłopaki!-krzyknął, a piłkarze ustawili się w rzędzie (było ich dwóch, ale dobra) salutując przy tym również Marcowi.
-Co się stało, szefie?-zaśmiał się Dani, a po paru sekundach Suarez zaczął mu wtórować. Bartrze nic to jednak nie robiło nadal był oczarowany jej głosem, nie szkodziło, że był zapłakany i zachrypnięty. To była jego Aniela...
-Lecimy do Hiszpanii! Aniela się znalazła!-krzyknął po czym wyciągnął telefon i zaczął bukować najbliższy lot do Barcelony. A chłopcy patrzeli tylko nie dowierzając temu co usłyszeli.
***
Z sali, w której przesłuchiwano Sergio, wyszedł policjant. Podbiegłam do niego przerażona. Co mogłam sobie pomyśleć? Wyszedł sam komisarz, a "winny" został w środku. Bałam się, że przeze mnie będzie musiał iść do więzienia.
-Przepraszam pana.-podbiegłam do mężczyzny, on obrócił się w moją stronę i popatrzył w dół, jako że byłam niższa o jakieś dziesięć centymetrów, zresztą ja od każdego byłam niższa.-Co z moim przyjacielem? Wypuścicie go?-zaczęłam przebierać moją bransoletką. Chyba już wiecie, że tak robię gdy się denerwuje, prawda? Facet popatrzył się na mnie pytająco.-Sergio Aguero.-powiedziałam przewracając oczami, naprawdę? Nie dało się zorientować? Szczególnie, ze przed chwilą wyszedł z pokoju, w którym siedział Kun? Ahh, nie chce nikogo obrażać, ale niektórzy są po prostu głupi.
-Aaa.-poprawił czapkę, co było w ogóle niepotrzebne, przedłużał, a dla mnie ważne było co będzie dalej z moim "bratem".-Wypuścimy go, spokojnie. Odpowiada jeszcze na parę pytań, zaraz do pani dołączy.-wypuściłam głośno powietrze i opadłam na krzesło, ulżyło mi. Nie darowałabym sobie, gdyby go zamknęli.
***
- Co? Gdzie? Zaraz tam Będziemy!-wykrzyknęła do słuchawki Anto. Nie ukrywała swojego podniecenia, nie wierzyła, że po tylu godzinach szukania udało znaleźć się Aniele.
-A ty co taka rozochocona?-podszedł od tyłu do Argentynki i czule pocałował.
-Jedziemy na komisariat!-odwróciła się do niego przodem i odwzajemniła pocałunek.
-Co co ci zrobiłem?-zapytał przestraszony na co kobieta zareagowała śmiechem.
-Haha ty nic.-spojrzała na niego szeroko uśmiechnięta.-Aniela się znalazła!-ten stał tylko i tępo patrzył na jej twarz.
-Żartujesz? Błagam nie rób tak bo... Nie żartujesz! To prawda! Jedziemy, szybko dzwoń po Shakire!-długo docierało do niego co tak na prawdę się dzieje, ale po pewnym czasie wreszcie się otrząsnął. Wparowali jak burza do budynku policji i zaczęli szukać wzrokiem kobiety, której szukali przez tyle czasu.
-Aniela?! Nie wierzę!-podbiegła prawie, że rozpłakana Antonella, a za nią w tym samym stanie Shakira. Zaczęły przytulać dziewczynę i o wszystko wypytywać. Przyszła też kolej na Leo.
-Wiesz, nasz Sherlock Holmes szukał cię do upadłego.-wskazały na Messiego nadal stojącego jak wryty.
-Chodź tu!-krzyknęła szczęśliwa Aniela. Zrobił dokładnie to o co go poprosiła. Kiedy z sali wyszedł Sergio, nikt nie wiedział co on tu robi, dopiero po żmudnych tłumaczeniach wszystko dokładnie zrozumieli. Tak na prawdę to nic nie stało już im na przeszkodzie, aby wrócić do domu. No nic oprócz Anieli. Chciała czekać, nikt nie wiedział dlaczego. To przecież jasne jak słońce, czekała na Bartre.
-Marc!-zaplakana podbiegla do niego, aby wreszcie poczuć jego ciepłe ramiona. On nic nie mówił, chciał nacieszyć się tą chwilą, która dla nich mogła trwać wiecznie.-Przepraszam.-wydukala cicho przez łzy.
-Za co?-wypuścił ją z uścisku i popatrzył głęboko w jej czekoladowe oczy. Ona otarla oczy od łez i również na niego spojrzała.
-No za to, że cię zdradziłam, że przez ten wypadek prawie zniszczylam ci karierę i po prostu za to, że znalazłam się w twoim życiu psujac je...-zaplakana opadła na kolana. Wiedziała, że po tym wszystkim co mu zrobiła on już nigdy nie będzie jej chciał.
-Kocham cię. Słyszysz?-kucnal przy niej i pocalowal w czoło.
-A-ale za co? Przecież po tym wszystkim co ci zrobiłam... Jak możesz dalej mnie kochać? Ja nic nie zrobiłam dla ciebie dobrego...-podniosła się i na niego spojrzała.
-No digas nada. A ella le encanta ser nada. No hay ninguna razón para amar.- co oznacza: Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości. Zaczął powoli zbliżać się do jej ust aby wreszcie złączyć je w cudownym i pełnym uczuć pocałunku, który zapamiętają do końca życia.
_______________________________________________
No hayy. Miał być wczoraj aaaale jak przyszlam do domu do od razu rzuciłam się do łóżka i poszłam spać. Ale jest dzisiaj! No chyba się cieszycie, nie? Dobra zostawiam wam go do oceny. Do następnego ;)